niedziela, 24 stycznia 2016

To nie koniec świata, to Runmageddon.

"ZaZimno"
"ZaWcześnie"
"ZaDaleko"
"Zabiję Cię"

Przedstawiam wam siebie - Fitmaminka, mama 3,5 latka. Prowodyr i sprawca zejścia do mroźnych piekieł.



Czyli żadnego "przeciw" w dzień startu !

Te kilka wstawek, słychać było niczym dobry beat z rana od mojej kochanej drużyny. Niczym to się miało do ACDC, które jeszcze wczoraj brzmiało w głowie. Charyzma, siła przekonywania i charakter wciągnęły ich w moje szpony i nakazały ubrać tyłki (do tyłków i SPA wrócę później). Poważnie przez pierwsze dwie godziny obawiałam się o swoje zdrowie i rzucałam okiem, czy któreś z nich nie targnie się na moje życie :)

Sama dzielnie udawałam, że nie przejmuję się temperaturą (-12 stopni) i z zaciśniętymi zębami trzymałam uśmiech i chyba sama siebie próbowałam przekonać, że jest fajnie. Gdy otwieraliśmy bramę wyjazdową z garażu czułam się, jakby właśnie był pierwszy dzień końca naszego życia. Mróz był wręcz namacalny przez szybę. Powietrze stało w miejscu a wypowiadane słowa niemal wypisywały się w powietrzu i łamały spadając lodowym hukiem o ziemię!
W myślach kocyk, herbatka z cytryną, a w żołądku zaczęła tańczyć jajecznica z bananem. Poprzednie edycje nauczyły mnie, by nie jeść do śniadania obiadu na zapas, bo żadna z tego energia się nie tworzy, jedynie obcy w żołądku po pierwszych dwóch kilometrach. 

Kilka chwil później szłam oddać rzeczy do depozytu, klimat wojskowy wymusił na nas równy kłus po śniegu. Kiedy moje stopy przestały mieć kontakt z ziemią, a siatka, którą trzymałam w dłoni bezwładnie spadała na ziemię - odczułam, że nie robimy nic normalnego. Straciłam czucie w palcach 5 minut po opuszczeniu auta. Lecz, kto normalny biega w ten sposób przy tej temperaturze? Ba... jeszcze wydaje na to ostatnie grosze z wypłaty?

Przed samym startem uratował i rozgrzał nas ciągły ruch i taniec. Na linii startu miałam ochotę oskubać Bartka z kasku i futra, ale jego francuskie "R" rozgrzewa lepiej niż grzane piwo ze strefy GASTRO (podgrzewane w dzbanku elektrycznym), także czucie we wszystkich 20 palcach powróciło i mogliśmy wystartować z uśmiechem na ustach. Hotbucket challenge przed samym startem utwierdził mnie w przekonaniu, że jest mi cieplej niż śmiałkowi, który sprzedał swoją ciepłotę za koszulkę techniczną ze sklepu. Kiedy publiczność złożyła usta w zdziwienie, a okoliczne niedowiarki zamachiwały się w znak krzyża nad śmiałkiem - chłopak śmiało wyruszył w zimowe piekło i dotarł dzielnie do mety!


tuż po !

 Tuż przed :)




Z cyklu w co się ubrać podpowiedź była prosta - "Castorama Bejbe" także sponsorem moich odmarzniętych palców jest właśnie ta sieć sklepów. Podziwiam budowlańców pracujących w cienkich rękawiczkach na mrozie. Tyłek ogrzały mi super ciepłe legginsy (i kilka pomocników na trasie). Wielki ukłon dla #nessi za porty!



Znów nie było przeszkód niepokonanych. Spryt i logika powinny być kolejnym hasłem przewodnim biegów Runmageddon, zaraz po "Siła i Charakter", które są niepodważalnie podstawową cechą startujących biegaczy. Gdy ujrzałam oblodzoną linę nawet nie próbowałam nerwowo trzymać jej rękami, udowodniłam jednak sobie, że wszystko jest możliwe, a chcieć to móc. (Przeczytałam kiedyś, że jak nie wolno, a bardzo się chce - to można) :)

Czego nauczył mnie zimowy Runmageddon?

1. Pod czołgiem zmieści się przeciętny śmiałek o regularnych kształtach. Co mi utkwiło w pamięci? Pod każdym leżały żołędzie. Było sucho i ciepło, a w dalszym ciągu nie wiem jak jest na górze czy w środku.

2. Żargon wojskowy jest mi nadal obcy, jednak determinacją i siłą woli znów udało mi się pokonać przeszkodę mentalną zgadując co autor miał na myśli. 

3. Wstąpić w szeregi wojskowe można strzelając z broni za pierwszym razem w sam środek tarczy, przez te kilka sekund odczułam powołanie w wojskowe szeregi i przyznam szczerze, że nie polemizowałąbym, bo sądzę, że świetnie odnalazłabym się w tej roli!

4. Morsowanie jest niczym w porównaniu z umoczeniem się w kontenerze z lodem. O ile nie spodziewałam się takiej przeszkody podczas śnieżnej zimy, o tyle nie wahałam się ani sekundy, by umoczyć tyłek w tej brei.
Tutaj powinnam zaznaczyć, że redukcja laserowa cellulitu za 199zł to wspaniała oferta, którą powinny przemyśleć osoby, które inwestują w plastykę ciała. Proponuję serię zabiegów - kolejny już 9 kwietnia na Śląsku. 

5. Ślizgawka rewers powinna być puszczona na ekranie kinowym w wersji SlowMotion. Oskar w kategorii komedia gwarantowany.

6. Jak nie wiesz o co chodzi - uciekaj. Nie ma co łapać oddechu w namiocie wojskowym. Po nawdychaniu się dziwnych oparów, tuż przed linią mety zaczęli mnożyć mi się w oczach żołnierze. 

Czego oczkuję od następnych edycji?

1. Zapasowych sznurówek w pakiecie startowym, to jedyna rzecz, którą regularnie tracę.
2. Takich uśmiechów jakie miała moja drużyna po biegu. Fajnie usłyszeć "dzięki" po wspólnej zabawie!
3. Co ja ze sobą zrobię do kwietnia? Zorganizujcie mi czas :D





piątek, 8 stycznia 2016

Sekta Crossfit zło czy zbawienie?

Poprawiam fryzurę, a właściwie upinam i wtykam jakieś żelastwo żeby mokre po treningu włosy nie wpadały do oczu. Rzucam w kąt biustonosz, żeby nie zabił mnie podczas podciągania, czy burpeesów. Zbędny balast w biuście poruszałam już w osobnych postach, więc jest szansa, że moje własne cycki nie będą mi przeszkadzały podczas machania sztangą, pod warunkiem, że upchnę je w dobrym topie. Pakuję koszulkę, buty, skarpetki, wodę, sprzedaję buziaka Trzylatowi i życzę mu kolorowych snów. Zamykam za sobą drzwi. Second life zaczyna się za 3...2...1...




Za kolejnymi drzwiami wszyscy mogliby mieć jeden kolor butów, spodni, koszulek, bo niczym się nie różnimy.  Momentalnie zanika nawet 20 letnia granica wieku, grzecznościowe zwroty typu Pan Pani, czy stopnie pokrewieństwa. W crossfitowych "boxach" wszyscy stanowią wszechobecną spójność, gdzie mamy tą godzinę - dwie dla siebie, by wypruć z siebie flaki. Umiejętności siła i kondycja (lepsza) rówieśników ciągnie Cię ku lepszym wynikom, a jeśli to Twoje skille są lepsze, jesteś tym, którego każdy chce dogonić. Nikt nie pozwoli Ci w siebie zwątpić, przystanąć - jesteś tu, bo masz w sobie siłę, którą zaraz poczujesz. Tutaj pojawia się rywalizacja, jednak jak to w szanującej się grupie - zdrowa, wesoła rywalizacja, która pokaże Ci Twoją pozycję w szeregu. Czasem będzie to pierwsza, czasem...druga od końca. Nie istotne. Masz gwarancję, że nikt za Twoimi plecami się z Ciebie nie zaśmieje. 

Słownik języka polskiego i kulturalnej poprawnej polszczyzny krosfiterzy zostawiają w domu. Dlaczego właściwie tak się dzieje? Czy to totalny brak kultury? Pomijając przerywniki, które każdemu z nas się zdarzają, to w tej kwestii moją myśl zrozumieją tylko Ci, którzy lubią się na sportowo sponiewierać. Wyobraź sobie teraz jeden z najmocniejszych WOD-ów (Workout of a Day), gdzie nie jesteś w stanie wziąć porządnego łyka wody, bo zwyczajnie masz taką zadyszkę, że nie potrafisz wstrzelić się z wodą między oddechami, jakby to wymagało co najmniej nadprogramowego wysiłku.  Dodatkowo spotykasz się wzrokiem z innymi ćwiczącymi dając do zrozumienia, że koniec (Twój) jest blisko. Mimo, że spojrzenie mówi samo za siebie (jesteśmy "rodziną" wiemy o co kaman), to po prostu choćby ruchem warg wypowiadasz jak bardzo jesteś sponiewierany. 
"Ledwo żyję, ten workout dał mi taki wycisk". Niestety, jeśli należysz do sekty nie będziesz w stanie między seriami wypowiedzieć tak skomplikowanego zdania. I właśnie wtedy łacina i rzucenie przysłowiowym mięsem wystarczy, żeby opisać Twój stan.

"Japierdole" - w 80%
"okurrrwa" - w 15%
inne stanowią procentową resztę. 

Będąc w sekcie crossfit jesteś w tak wielkim komforcie, że liczą się ludzie i miejsce, bez względu na resztę. Nie zależy Ci na pachnącej usłanej błyszczącą matą siłowni, najnowszym sprzęcie. Zapomnij także o ulubionym love hicie w słuchawkach - to nie pilates Twojej ciotki. Sprzęt do ćwiczeń jest odpowiedni i jest go odpowiednio dużo, żebyś mógł wykonać trening.

Ludzie w boxach to znakomici trenerzy, przyjaciele i dobrzy słuchacze. Możesz się od nich wiele nauczyć a także oni wiele nauczą się od Ciebie. Nie mówię tutaj konkretnie o samym crossficie, ale box to miejsce, gdzie tracąc siły nabieramy ich, na kolejny dzień, tydzień, miesiąc... Przede wszystkim dzięki tej społeczności, bo przecież większość z ćwiczeń można wykonać samodzielnie w domu, garażu, nawet w terenie. Jednak, nie o to w tym chodzi :)





PODPIS

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...