poniedziałek, 21 grudnia 2015

(Nie)postanawiam noworocznie!

Noworoczne postanowienia...
Wyglądają z szafek, z szuflad, siedzą w lodówce. Ściskają Ci gumkę w majtkach, żeby wiadomo było, co tam sobie wpisać w kalendarz. Są wszędzie - w telewizji, radiu, pracy. Plany plany plany.
Nie ukrywam, że z nowym rokiem każdy na pewno zakłada jakiś plan. W jaki sposób przekłada się on realnie na czyny? Od jutra/poniedziałku/stycznia kupię tonę warzyw, obrabuję zakłady drobiarskie i założę plantację ryżu - dieta gotowa. Zakupię pakiet na siłownię i porwę trenera osobistego, będę tryskać na odległość rezultatami cud. No i jeszcze przeczytam 50 książek (w moim wydaniu musiałyby być to audiobooki włączane podczas snu, bo czasowo nie ogarnę). 

Twoje postanowienia muszą mieć konkretną datę wejścia w życie. Ty jesteś ich twórcą i Ty masz na ich realizację wpływ. Możesz je przesuwać i odwoływać. Nie możesz zacząć od dziś, od jutra, bo przecież 12 potraw wigilijnych nie będzie czekać na niespodziewanego gościa. No i przecież trzeba je popić jakimś trunkiem, zagryźć ciastem - nie ma opcji. No i jeszcze Sylwestrowa noc, gdzie zabawa nie ma końca. Postanowienia muszą wejść w życie 1 stycznia. Najlepiej to 2-go kiedy zejdzie kac i zakasamy rękawy do roboty. 



Jak to widzi osoba trzecia?

Z pewnością z Nowym Rokiem społeczeństwo masowo wykupuje z aptek środki na rzucanie palenia, oczyszczanie jelit, zdrową wątrobę i odchudzanie. Druga połowa kupując karnet na laser próbuje udowodnić sobie i innym że wcale nie trzeba robić nic, by odhaczyć w dzienniczku "zrzucić 2kg".
Jadąc na trening omijam kałuże, by nie ochlapać dziesiątek noworocznych biegaczy, zgarniam ze sklepowej półki ostatni pęk rzodkiewek. Przychodzę na styczniowy trening, jak zwykle zmotywowana i najedzona po świętach. Ludzi jest tyle, że nie wiem gdzie się obrócić. Minie miesiąc i znów zrobi się luźno, emocje opadną, słomiany zapał zostanie wypalony przez zimową aurę. 2/3 z "odrodzonych" zapali papierosa przy wieczornej lampce wina rzucając w kąt buty do biegania. Postanowi poczekać, aż zrobi się ciepło, aż będą wyglądać na tyle dobrze, żeby pokazać się wśród ludzi lub po prostu zabiorą się za kolejny punkt z listy.

Dlaczego nie robię noworocznych postanowień?

Żyję spontanicznie. Przy 3,5 letnim dziecku ciężko cokolwiek zaplanować. Mogę mieć zaplanowany dzień, tydzień, miesiąc, a wystarczy choroba lub jakiś drobiazg, by plany poszły w niepamięć. Swoje cele zmieniam i modyfikuję cały czas. Po osiągnięciu jakiegoś drobiazgu stawiam poprzeczkę wyżej. Jest to w pewien sposób ciągłe i nie ma wpływu na czas. Nowy Rok sam w sobie wymusza we mnie zaplanowanie pewnych działań jak urlop, święta, imprezy czy treningi. Nie mam tego na liście, jest to w mojej głowie. Z pewnością koniec roku zmusza do pewnych podsumowań, a takowe z pewnością zrobię, bo jestem zadowolona z tego, w jaki sposób moje życie w tym momencie płynie. 



PODPIS

poniedziałek, 14 grudnia 2015

Prawdziwy krosfiter klaszcze magnezją!

Świat crossfitu i lajfstajla boksowego, garażowego stał się tak popularny, jak Bieber parę lat temu. Z tą różnicą, że gymfreak'owie nie piszczą na widok trenera i choć nie raz mają mokro na myśl o wejściu na siłownię. Boom na Fit styl życia trwa od jakiegoś czasu. Pisałam to wielokrotnie i powtórzę - nie przeszkadza mi żaden rodzaj popularyzacji zdrowego trybu życia. Lepsze to niż siedzenie na tyłku i dopychanie się fast-foodami, lub zdobywaniem nowych skillów w interaktywnych grach.

Nie sztuka być transformersem i rozdzielać te dwa światy. Wychodzę z pracy, po drodze zrzucam szpilki, splatam włosy, wycieram rękawem szminkę i cyk! Zmieniam się w dziewczynę "z boksa". Bardzo szybko można jednak zatrzeć tą granicę. Jeśli zauważasz więc, że:
- potrafisz wziąć wolne, żeby pójść na trening...
- do torby na wakacje pakujesz skakankę...
- masz w torebce/kieszeni plastry, bandaż..

Jest duże prawdopodobieństwo, że właśnie wdepnąłeś... w ten dziki wir. W ten "inny" sort ludzi mówiąc na czasie :D

Kiedy stajesz się Krosfiterem? Co musi mieć Krosfiter?

1. Fotkę pt. "klaszczę magnezją" . Niestety i stety ulotna chwila rozpylonego pyłu daje niesamowity efekt i oddaje w pełni klimat i kulturę crossfitu. W żadnym wydaniu nie jest to nic złego. Jak pierwszy raz zobaczyłam - zachwycił mnie sam pomysł i moc przekazu. Po raz drugi - pomyślałam, że często po ciosie idą kolejne. Nim się zorientowałam połowa trenerów klaszcze magnezją, a inne maniaczki przybijają sobie magnezyjną piątkę w tyłek.  Sama też chyba muszę zrobić sobie jakąś rozpyloną fotkę, bo przestanę być krosfiterem :)


2. Nie ma delty - nie biorę!
Ciuchy, majtki, skarpetki...buty (koniecznie zwykłe i do podnoszenia ciężarów).  Nie masz Nanosów, to nie robisz krosfitów - proste? Znam osobiście kilka osób, które są oddane treningom całym sercem, a jednak parcia na markę u nich nie zanotowałam.

3. Skakanka, master-double. 
Czyli taka, która jest idealna, by przewinąć ją dwukrotnie pod stopami nie wykonując większego wysiłku. Najlepiej jeśli udałoby się to z marszu. Nie ukrywam, że jakość linki ma znaczenie, jednak skakałam rok na chińszczyźnie z allegro, co pozwoliło mi nauczyć się skakać duble nawet na kablu od suszarki.

4. Dowody.
Koniecznie krosfity trzeba udokumentować. Fotka czy film są konieczne, by porównywać swoje rekordy. Podziwiam jednak osoby, które umieszczają fotki czy filmy z prawdziwych wyczynów przypieczętowanych krwią i potem. Część zdjęć które oglądam w sieci jest zrobiona przed lustrem, ze świeżym makijażem/żelem/fryzurą z idealną świeżością.

5. Kaloryfer
Na idealna fotkę kaloryfera na brzuchu na pewno ma wpływ solidny trening tuż po przebudzeniu, po solidnym wc i koniecznie przed śniadaniem. Tak. Wtedy zarys kaloryfera będzie idealny. Zasłyszałam jeszcze kiedyś, że koniecznie trzeba trzaskać fotę w "sepii" bo kontrast między mięśniami jest bardziej widoczny.

6. Ręce jak po wykopkach.
Na początku ukrywasz odciski i zdarte ręce przed znajomymi, aż w końcu wklejasz ich zdjęcie na portale społecznościowe jako trofeum i dowód ciężkiej pracy. Chcesz pogłaskać dziecko do snu i masz wrażenie, że je pocierasz. Pomyśl zatem, aby zaopatrzyć się w "skórki", które skutecznie (lub nie) ochronią Twoje dłonie przed krwawymi dowodami Twoich garażowych zbrodni. Niestety, ale nie wyprodukowali jeszcze takich z "deltą". Trzeba zaopatrzyć się w Invictusie ;)


Słowem zakończenia - można wymieniać wiele. Mam nadzieję, że czytaliście z przymrużonym okiem :)

PODPIS

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...