piątek, 21 listopada 2014

Fakty i mity o alkoholu w diecie.

Alkohol w diecie – fakty i mity.

1. Alkohol niszczy mięśnie.

Każdy napój alkoholowy zawiera etanol. To on odpowiedzialny jest za spustoszenie w naszej diecie i mięśniach. Dla przykładu kieliszek wódki (40ml) to 16g czystego etanolu, lampka wina zawiera go tyle samo, a duże piwo to już przyswojenie około 23g tej substancji. 
Etanol spożywany w niewielkiej ilości nie jest w stanie doszczętnie niszczyć tkanki mięśniowej, czytałam nawet pewne statystyki i ośmielę się napisać, że „normalne” spożywanie alkoholu nie wpływa na spadek przyrostu naszych mięśni. Wpływa jednak na mózg i na ich regenerację po treningu. Można więc punkt uznać za fałsz, jednak odpowiedzmy sobie na pytanie, czy alkohol pomaga nam w diecie, czy przeszkadza? Jak czujemy się po alkoholu, na drugi dzień? Dla mnie alkohol nie jest częstym partnerem w życiu. Wolę pić zdrowo:)


2. Po alkoholu tyjemy.

No prawda. Z różnych powodów. Pierwszym z nich jest cukier zawarty w alkoholu. 
Wypijając 2 piwa dostarczamy sobie odpowiednio:

                                                                                    butelka piwa ciemnego pełnego 0,33 l - 250 kcal
butelka piwa jasnego pełnego 0,33 l - 230 kcal
kieliszek koniaku 50 ml - 160 kcal
kieliszek rumu 30 ml - 120 kcal
kieliszek wina czerwonego słodkiego 120 ml - 115 kcal
kieliszek wermutu wytrawnego 120 ml - 114 kcal
kieliszek wina białego słodkiego 120 ml - 110 kcal
kieliszek wódki czystej 50 ml - 110 kcal
kieliszek wina czerwonego półsłodkiego 120 ml - 92 kcal
kieliszek wina białego półwytrawnego 120 ml - 90 kcal
kieliszek wina czerwonego wytrawnego 120 ml - 80 kcal
źródło:
http://www.poradnikzdrowie.pl/diety/odchudzajace/ile-kalorii-ma-alkohol-sprawdz-ile-kalorii-ma-piwo-kieliszek-wina-lub-wodki_40911.html

Tak więc wypijając duże piwo dostarczamy sobie około 380 kalorii, piwo zazwyczaj zagryzamy przekąskami, które wnoszą kolejne puste kalorie, a kiedy to robimy? Z reguły wieczorem (z czym później kładziemy się spać). Niewątpliwie alkohol nie towarzyszy odchudzaniu i dobrej formie.

3. Piwo dobre na nerki.



Dobre, w niewielkich ilościach i nie codziennie. Nie znam osobiście żadnej osoby, która otrzymała takie zlecenie od lekarza. Jeśli chcemy się napić to każda podpora będzie idealna, na nerki dobra jest także woda i zielona pietruszka !!
Podsumowując. Alkohol w diecie „fit” nie jest wskazany. Przyjmijmy jednak, że wszystko jest dla ludzi, więc tylko od nas samych zależeć będzie w jaki sposób będziemy bawić się i spędzać „luźny” czas. Ja osobiście bardzo rzadko piję alkohol w jakiejkolwiek postaci. Musi naprawdę zaistnieć okazja. Po czym zwykle źle się czuję na drugi dzień i „czuję” spadem mojej formy fizycznej, obniżenie chęci do ćwiczeń i ogólny „odjutronizm” mi się włącza. 

Fitmaminka nie poleca!


PODPIS

czwartek, 6 listopada 2014

Dieta i moje podejście.

Na początek muszę przeprosić za tak długą nieobecność. Przez czas, w którym nie pisałam nie zrezygnowałam z trybu FIT. Wręcz go poszerzyłam w każdym calu, ale o tym w osobnym poście. Wracam do pisania, bo przez te kilka miesięcy wydarzyło się wiele rzeczy, oraz nabrałam nowych doświadczeń, którymi się z wami podzielę!

Kilka słów o diecie...


Czym jest dla mnie dieta?

Dieta to nic innego jak odpowiednio dobrany, przemyślany plan tego, jak chcemy się odżywiać. Jest to tylko plan, bez ścisłych restrykcji. Nie jesteśmy w wojsku (jeszcze) dlatego odpuszczamy liczenie kalorii i stres związany z tym "o matko ile ja zjadłam".

Matko - zjedz tyle ile potrzebujesz, ważne, że zdrowo!






Dieta to styl życia każdego z nas. Sami go sobie możemy dobrać, sami kontrolować - kiedy mamy świadomość, że zdrowe odżywianie jest tylko naszą zasługą - wtedy z reguły taka dieta działa. Podziałała i u mnie. Nie będę tutaj wymieniać kilogramów, choć w początkowej fazie miały dla mnie wielkie znaczenie. Ważne jest tu dobre samopoczucie i uśmiech, kiedy myślę, że doszłam do tego sama. 





Co jest najważniejsze według mnie?

Przede wszystkim systematyczność. Systematyczność w mojej diecie rozumiem w ten sposób, że jemy 5 posiłków dziennie o stałych porach. Dlaczego to takie ważne?
Przede wszystkim dlatego, że musimy przyzwyczaić nasz organizm do tego, że dostarczamy mu niezbędnych składników do przetrwania. Jeśli zjadamy regularne, lecz nie obciążające bardzo naszego żołądka posiłki pracuje on regularnie. Oznacza to, że nie musi czekać i cierpieć z powodu nieregularnego jedzenia, lub głodówki. Jeśli dojdziemy do takiego trybu (czas operacyjny 2-3 tygodnie) zachcianki raz w tygodniu typu alkohol, słodycze, chipsy nie będą stanowiły dla metabolizmu wielkiego problemu. 

Jak jeść normalnie?

Dlaczego możemy sobie pozwolić na chwilę zapomnienia? Dlaczego możemy być na diecie i jeść jak "normalni" ludzie? Dlatego, że metabolizm pracujący regularnie potraktuje naszą zachciankę jak regularną pracę, odrobinę cięższą, jednak nie jako wyzwanie. Jadając nieregularnie pozwalamy naszemu organizmowi na odkładanie zapasów w postaci tkanki tłuszczowej, dzieje się to szczególnie wtedy, kiedy po ścisłej diecie sięgamy po słodycze.


PODPIS

czwartek, 10 lipca 2014

Fitmaminka ocenia: PHILIPS blender HR2097

Mój blender, który dostałam w prezencie od Philipsa dzięki akcji O Matko jesteś Kobietą!. Dzisiaj chcę krótko podsumować moje z nim dotychczasowe zmagania, a także ocenić naszą współpracę:)
Blender składa się z 6 części - jest to kubek z miarką, łopatka, pokrywka, dzbanek szklany, część tnąca i część dowodzenia :)
OTO NASZ SPRAWCA POSTU:


Zalety:

Pierwszą zaletą, która rzuca się w oko jest porządny, stabilny dzbanek - wykonany z grubego, solidnego szkła. Od razu pomyślałam, że nie będzie tak szybko rys od blendowanych kawałków jedzenia.
Kolejna zaleta to stabilność "maszyny". Blender posiada cztery przyssawki, które zapobiegają poruszaniu się podczas miksowania. Jest to wygodne, bo nie muszę się martwić, że piękny szklany dzban rozłupię o ziemię. (myślałam o tym punkcie jako o minusie, gdyż pierwszy raz gdy chciałam odsunąć blender i sięgnąć po składniki o których zapomniałam to dostałam skurczu mięśni - zapomniałam oczywiście, że jest przyssany do blatu).

Funkcja "easy clean", która pozbywa nas przymusu szorowania dna dzbanka, czy wyciągania pozostałości po sokach z trudno dostępnych zakamarków. (wystarczy wlać do dzbanka wodę i płyn po czym uruchomić tą funkcję, a pozostałości ładnie się wypłuczą*)
* nie oznacza to, że dzbanek nie nadaje się do obmycia pod bieżącą wodą.

Bardzo fajnie rozdrabnia!

Ma fajny, elegancki wygląd.


Wady:

Bardzo chciałabym napisać, że sprzęt nie ma wad - jednak wydaje mi się, że tak samo jak każda inna maszyna miksująca blender jest bardzo głośny. Na tyle głośny, że muszę odczekać, aż dziecko zapadnie w sen tzw. "twardy" - by go uruchomić bez ryzyka przebudzenia:)
Dzbanek szklany, mimo swoich zalet jest bardzo ciężki (co jest zrozumiałe) - jednak mycie go jest bardzo niewygodne, gdy w zlewie posiadamy jakiekolwiek inne naczynia.

Nie nadaje się do gęstych potraw (z hummus z ciecierzycy poradził sobie gdy podzieliłam na 4 porcje).

Poniżej - ciecierzyca z prażonym czarnym sezamem - sprawdza "wady" ;) - chociaż nie ukrywam, że w instrukcji jest napisane, żeby nie męczyć blendera sporą ilością potrawy w dzbanku!


Bardzo bardzo bardzo dziękuję za możliwość korzystania z blendera. To było coś, o czym marzyłam !!!!!!! Dotychczas posiadałam tylko blender ręczny, ale marzyło mi się coś wielkiego, gdzie będę mogła ukręcić gęsty przecierowy sok :D :D mmmmmniam!


PODPIS

wtorek, 20 maja 2014

ZUMBA

Dziś o ZUMBIE - już niedługo pochwalę się relacją z zajęć, a tymczasem krótki opis :)


Zumba
Zumba… odnosisz wrażenie, że słyszysz ten termin na każdym kroku? Ostatnio zumba zdominowała taneczny rynek fitness, tańczą ją zarówno starsi ludzie jak i nastolatkowie. To doskonały sposób na dobrą kondycję, wyrzeźbione mięśnie ciała i miłą zabawę. W szkołach tańca lub klubach fitness aż roi się od ofert. 

Czym właściwie jest ZUMBA?


Zumba sama w sobie pochodzi z Kolumbii. Za jej początki odpowiedzialny jest tancerz i choreograf kolumbijski Aberto Perez, znany inaczej też jako „Beto”. Sztuka tańczenia zumby wzięła się z czystego przypadku i  improwizacji jak wspomina Kolumbijczyk. Na jeden z treningów całkiem przypadkowo przyszedł nieprzygotowany. Zmuszony był improwizować przy muzyce latynoskiej. Tak właśnie narodziła się zumba. Jej początek sięga połowy lat 90-tych, kiedy to powstała jak feniks z popiołów. Zumba tłumaczona w języku gruzińskim oznacza nic innego jak „wystarczy tylko chcieć”. Beto wyeksportował zumbę do USA, gdzie zamieszkał, tam zyskała sławę jako zumba fitness, gdzie rozpowszechniła się na całą kulę ziemską.

Jak to się tańczy?

Zumba ma styl bardzo energicznej, zmysłowej „fitnessowej rozgrzewki”. Jest to po prostu połączenie aerobiku i muzyki Latino, gdzie kolejne układy wykonywane są na bieżąco w rytm lecącej muzyki. Nie wiadomo, czy „uprawianie zumby” można nazwać tańcem, czy bardziej treningiem. Nie znajdziemy jej na zawodach światowej klasy, jednak mimo wszystko spotkamy ją na każdym kroku. Ten styl ćwiczeń, czy też tańca ma znakomity wpływ na nasze samopoczucie, sylwetkę i psychikę. 

Jeszcze więcej korzyści…

Intensywny taniec podczas godzinnego treningu potrafi wycisnąć z naszego ciała nawet 600 kalorii. To równowartość dużej kanapki typu Fast-food, czy 3 soczystych pączków. Podczas treningu świetnie wymodelujemy sylwetkę i całe ciało. Taniec ten redukuje poziom stresu i nastawia nas przyjaźnie do otoczenia. 

Jeśli w dalszym ciągu zastanawiasz się, czy warto spróbować i czy dasz radę – odpowiedź jest prosta – na pewno. Nawet jeśli początkujący nigdy nie miał do czynienia z tańcem, nawet jeśli twierdzi, że ma lewe nogi to skakać każdy potrafi! Zumba to nic innego jak kreatywny aerobik, tak więc jeśli zdrowie dopisuje, to nic nie może stanąć na przeszkodzie.






PODPIS

wtorek, 18 marca 2014

Czym jest BMI?

Czym jest BMI? Czy to jest ważne?

BMI (Body Mass Index) jest to wskaźnik masy ciała. Z reguły pomaga określić, czy utrzymujemy się w prawidłowej wadze. Napisałam "z reguły" ponieważ nie jest to przelicznik doskonały. Niekiedy wynik może nas mocno zdziwić (czy aby na pewno ważąc AŻ TYLE nadal ważę prawidłowo?). Wszystko łączymy zatem ze zdrowym rozsądkiem i otrzymamy w miarę miarodajny wynik. 
Poleca się sprawdzać swoje BMI, kiedy mamy wątpliwości co do nadwagi, lub niedowagi. Prowadząc aktywny tryb życia, z odpowiednią dietą - właściwie nie musimy się martwić o ramy tego wskaźnika. 

http://kalorynka.pl/

Jak obliczymy swój wskaźnik BMI?

Najprościej wpisując dane w program do tego stworzony (linki poniżej), jednak na szybko możemy to zrobić  dzieląc masę ciała podaną w kilogramach przez wzrost podniesiony do kwadratu ( w metrach).

Przykładowo:
Waga=56kg
Wzrost 160cm=1,6m^=2,56
BMI=56:2,56=21,8

Oblicz za pomocą programu --> Oblicz swoje BMI

Lub skorzystaj z wykresu :)


Zielono mi, a wam? :)

PODPIS

W pierwszy dzień wiosny Fitmaminka startuje z kopyta.

Nowości nowości.
Kto nie czeka niech traci :)

Wyzwania, plany treningowe i przepisy.

Zapraszam :)

PODPIS

niedziela, 23 lutego 2014

Motywacja!



Motywacja - coś, co jest nam niezbędne do podjęcia działania. Coś, czym musimy się otulić, żeby zrobić krok do przodu. W końcu coś - bez czego wydaje nam się, że staniemy w miejscu. Jak już wspomniałam - wydaje nam się, ponieważ tylko od nas zależy, czy takiej motywacji potrzebujemy i w jaki sposób jest ona ukierunkowana.

Przede wszystkim i po pierwsze, by osiągać założone przez siebie cele potrzebujemy siły, energii. Znajdujemy więc bodziec, który zmotywuje nas do startu. Takim bodźcem może być energiczna muzyka.

Muzyka jest dla mnie bardzo motywującym bodźcem. Kiedy biegam zawsze towarzyszą mi słuchawki w uszach. Nie wyobrażam sobie biegania, lub nawet zwykłych ćwiczeń w ciszy. Dodatkowo, kiedy w uchu słyszę ulubioną muzykę od razu czuję, że to co robię ma sens. Artyści, jacy mnie motywują, to m.in. NNEKA, PINK, Daft Punk i wiele, wiele innych (jeden z moich ulubionych utworów na krótkim filmiku).


Drugą rzeczą, która motywuje to osiąganie celów.

Jeśli założymy sobie cele łatwe do zdobycia nie będą nas motywować, odchodząc w drugą stronę - zbyt wygórowane cele będą zniechęcać. Jak to robię ja? Planuję. Poprzez plan mogę założyć sobie kilka celów i kolejno je osiągać. Tylko i wyłącznie ode mnie będzie zależał mój cel, ale także jego osiągnięcie.

Zwiększyłam swoją motywację zakładając bloga. Zadeklarowałam się tam, że będę ćwiczyć. Te osoby, które obserwują moje wpisy wiedzą mniej więcej na jakim jestem etapie. Przerwanie ćwiczeń wiązałoby się z porażką i wstydem przed osobami, które mi kibicują i przed ludźmi, którym być może w ten sposób pomagam. Upubliczniaj więc swe cele, powiedz głośno co postanawiasz. Niech otoczenie będzie Twoją motywacją do działania! :)

Dużą motywacją są nagrody. Żyjąc zdrowo tak samo możemy je zdobywać. Nagrodą dla mnie jest lepsze samopoczucie we własnym ciele, pochwała od znajomego, komentarze, które mnie wspierają. Skupiając się na rzeczach bardziej materialnych i lekko na samej sobie - nagrodą dla mnie za całotygodniowy wysiłek jest mój sobotni dzień obfitości. Żyjąc zdrowo i jedząc rozsądnie jakże pięknym i zmysłowym rytuałem jest jedzenie żółtego sera...

Efekty, osiąganie celów

Kiedy robisz coś ze swoim ciałem, kiedy osiągasz kolejne etapy swojej zdrowej drogi warto regularnie obserwować efekty. Nie polecam stawania na wadze co kilka dni - te efekty mogą zniechęcać - szczególnie przy wysiłku fizycznym, kiedy waga nie odzwierciedla tego, jak kształtuje się nasze ciało - wyciągnij metr i licz...co tydzień, dwa - patrz jak zmienia się Twoje ciało. Osiąganie celów, pokonywanie wyznaczonych przez siebie etapów jest wielce motywujące! Motywujące do dalszej pracy nad swoim ciałem.

Osobiście porównuję przebiegnięte dystanse, czasy, wszystko, co umiem. Jednak nie możemy zapomnieć w tym wszystkim o pozytywnym nastawieniu, gdyż to ono gwarantuje nam sukces.

Pisałam kiedyś na swoim blogu o konstruktywnej zazdrości - biorąc pod uwagę to, że w dzisiejszych czasach technologia nie odzwierciedla nas w sieci/telewizji.reklamach takich, jakimi jesteśmy w rzeczywistości - nie polecam wzorować się na tak zwanych "fitspiracjach". Bazujmy na tym, co mamy i na tym, co możemy osiągnąć. Nie zakładajmy nierealnego. :)

Poniżej - na koniec mojego chaosu - mój pierwszy, malutki filmik o tym, co mnie motywuje prawdziwie. O tym, dla kogo chcę być szczęśliwa, uśmiechnięta, a kiedy taka jestem - on odwdzięcza się tym samym.
PODPIS

środa, 19 lutego 2014

Czasem, gdy czasu brak...

Bywa czasami tak, że mój super dopięty plan treningowy zawodzi. Przyczyny są różne. Chwilowy brak internetu niezbędny do odpalenia domowych ćwiczeń z youtuba, deszcz, który nie pozwala na bieganie, brak czasu, bo właśnie coś wypadło ważnego...lub 8 godzinna praca, kiedy to moje mięśnie aż proszą się o odrobinę ruchu, a nie do końca jest to wykonalne fizycznie.

Na takie specjalne okazje przygotowałam kilka zamienników, które nauczyłam się stosować na równi z innymi obowiązkami. Stosuję je dosyć często, choć nie ukrywam, że jako zapracowana kobieta, zwariowana koleżanka, najmocniej kochająca mama - zdarza mi się czasem zapominać o tym, że właśnie ćwiczę... :)

Kiedy już wiesz, że Twoje dzisiejsze ćwiczenia skazane są na klęskę, lub jesteś "uziemiona" a Twoje ciało woła o odrobinę gimnastyki:

1) Możesz ćwiczyć mięśnie brzucha

Podczas siedzenia, oglądania tv, pracy, kiedy siedzisz na krześle - wyprostuj się. Oddychaj głęboko i powoli jednocześnie napinając mięśnie brzucha podczas powolnego wydechu. Ćwiczenie wymaga dużej samokontroli, ponieważ łatwo podczas codziennych czynności o tym zapomnieć. Ważne, by ćwiczenie wykonywać przez co najmniej 5 minut. Wtedy przyniesie efekt małego treningu.
Ten sposób ćwiczeń możesz wykonywać częściej - może nawet wejdzie Ci w krew. Ja potrafię ćwiczyć brzuch podczas spaceru, odkurzania czy nawet zabawy z dzieckiem :)

ciekawostka - pięknie wyglądasz z wciągniętym brzuchem prawda? Wciągaj go często - to też bardzo dobre ćwiczenie dla jego mięśni :)

2) W ten sam sposób możesz gimnastykować i ćwiczyć mięśnie nóg.
Zmieniaj pozycję nóg podczas siedzenia w pracy, wyciągaj je, napinaj mięśnie, ruszaj nimi. Gdy siedzisz na krześle możesz unosić nogi do góry na przemian (przyjmijmy, że nad nogami jest biurko i nie jesteś narażona na machanie nogami w kierunku innych pracowników :) )

Jak chcesz - unieś nogę i zataczaj powolne koła, poczujesz jak pracują Twoje uda i pośladki :)

3) Wykorzystuj okazje do ruchu -
idź na piechotę do pracy, przejedź się rowerem, wysiądź przystanek wcześniej. Jeśli masz pracę siedzącą - wstawaj jak najczęściej - układ pokarmowy (głównie jelita) nie lubią ciągłego siedzenia. Zadbaj w ten sposób o swoje trawienie!

To tylko kilka propozycji, które zdarza mi się stosować, bo nie ukrywam, że od ćwiczeń jestem niemal uzależniona...

PODPIS

Kiedy dopiero zaczynasz...czyli jak ja startowałam!

Jeśli postanowiłaś zrobić coś ze swoim ciałem nie wyłączaj tej strony, a usiądź spokojnie, weź kartkę, długopis, pomyśl o kimś, kto Cię inspiruje. Zrób herbatę, na początek czerwoną, zrelaksuj się. Już? W tym momencie ma miejsce Twój początek, Twoje nowe ja, które kreujesz Ty sama, nie ja :)

Jak zacząć?

Nie musisz od razu przewracać swojej diety do góry nogami i kupować bieżni do domu. Styl ćwiczeń, oraz intensywność zależy od wydolności Twojego organizmu, od Twojej kondycji, która jak przypuszczam nie jest w szczytowej formie, kiedy jakiś czas temu Twój kręgosłup podtrzymywał ciążowy brzuch, lub po domu pełza mały brzdąc. Ćwiczenia warto łączyć z dietą, by efekty były trwałe i szybciej cieszyły. Jednak nie jest to konieczne, jeśli nie masz kłopotów z przemianą materii i skłonności do tycia. Warto pamiętać, że dieta jest sprawą indywidualną dla każdego organizmu, dlatego nie będę narzucać jadłospisu, a skupię się na zmianie nawyków żywieniowych, co wyjdzie każdemu na dobre!

Jak ja zaczęłam?

Przede wszystkim ponieważ mam bardzo słabą przemianę materii i walczę z niedoczynnością tarczycy, postawiłam na całkowitą zmianę diety. Przeglądałam ich wiele, jednak stosowanie regularnego programu diety nie było dla mnie, ponieważ spędzając całe dnie z dzieckiem w domu, nie mogłam sobie pozwolić na wymyślanie przeróżnych potraw, lub najzwyklejsze głodówki. Na święta wielkanocne mąż sprezentował mi książkę Ewy Chodakowskiej. Miałam do tej kobiety wielki dystans i byłam najzwyklejszym niedowiarkiem, ten optymizm, ten uśmiech, te przysiady w kuchni irytowały mnie i nie wierzyłam, że będę w stanie zaufać jej zasadom. Spróbowałam. Nie żałuję.

Moja dieta polegała odtąd na zjadaniu 5 posiłków dziennie, trzymając się kilku prostych zasad:

1. Pierwszy posiłek zjadałam po przebudzeniu.
2. Odrzuciłam z diety chleb (ewentualnie pozwalałam sobie na grzanki z chleba żytniego).
3. Jadłam średnio co 3 godziny i bardzo trzymałam się tych terminów.
4. Ostatni posiłek zjadałam po wieczornych ćwiczeniach, jednak nie później niż 2 godziny przed planowanym snem.
5. W dni nietreningowe ostatnim posiłkiem była lekka sałatka.
6. Kiedy tylko myślałam o wodzie - piłam ją. Średnio 1,5 litra dziennie, wiadomo - zdarzało się i mniej.
7. Jadłam zróżnicowane potrawy. Minimum 3 razy w tygodniu była to ryba (sola, tuńczyk, pstrąg).

Wskazówka: Planuj swój kolejny dzień. Jeśli zaplanujesz/przygotujesz sobie potrawy, które masz zjeść zaoszczędzisz wiele czasu i pozwoli Ci to zjeść o czasie każdy zaplanowany posiłek.

Co z ćwiczeniami?

Fakt jest taki, że ćwiczyłam różnie, jednak minimum co drugi dzień. Warto zapamiętać, że organizm zaczyna spalać zbędną tkankę tłuszczową po 20 minutach ćwiczeń. Dlatego, jeśli postanawiasz ćwiczyć, przeznacz na to minimum 30 minut na początku (do 60 minut po kilku miesiącach). Taki czas ćwiczeń da gwarantowane efekty jeśli tylko będziesz konsekwentna w stosunku do swojego nowego trybu życia:)
Zaczęłam od prostych ćwiczeń odpalając kanał Youtube. Do wyboru jest mnóstwo programów na różne partie ciała. Zaplanuj sobie schemat ćwiczeń i ruszaj do dzieła.

Jeśli nie lubisz ćwiczeń w domu niedługo zaproszę Cię do mojego drugiego świata - świata biegania, jednak nie wszystko na raz. Warto najpierw się rozruszać, za bieganie zabierzemy się później - a gwarantuję, że się przebiegniemy! :)

Dobre rady, by nie popełniać błędów:

1. Nigdy nie zaczynaj ćwiczeń bez rozgrzewki. Nie ujmując nam kobietom i matkom niczego - mamy już swoje lata, jak wiemy każda przyjemność wymaga wstępu, a naszym wstępem do ćwiczeń będzie rozgrzanie mięśni - kilka przysiadów, kilka podskoków i skłonów - nie zaszkodzi.

2. Nie bój się jedzenia. Jedz około 2 godziny przed planowaniem treningu, oraz zjedz coś po treningu. Rozgrzane mięśnie i ciało szybciej przetrawią ostatni posiłek, który da również nam szybsza regenerację.

3. Zakwasy? To naturalne, jednak nie mogą Cię zniechęcić. Rozmasuj mięśnie, połóż się w wannie, poćwicz. Przyzwyczaj ciało do nowego trybu życia:) i ciekawostka - pij sok wiśniowy i uzupełnij niedobór witaminy C.

4. Wyrzuć wagę - często podczas diety nabieramy najpierw masy mięśniowej, często wiąże się to z lekkim przyrostem wagi, lub zatrzymaniem jej na pewnym poziomie. Mimo tego naszych krągłości ubywa - czyż nie o to chodzi? :)

5. Nie zniechęcaj się, jednak jeśli masz słabszy dzień - odpuść. Ćwiczenia muszą być przyjemnością.



Jeśli masz jakieś pytania - zostaw je w komentarzu - odpowiem jak tylko będę mogła :)

PODPIS

Zachcianki ;)

W tym krótkim poście chciałabym rozwiać wszelkie wątpliwości odnośnie diety osoby, która ćwiczy. Jesteśmy tylko ludźmi i mamy swoje zachcianki…

Któż zabrana je spełniać? Jeśli posiadasz silną wolę i wiesz czym jest umiar - sięgaj po słodycze, jednak nie na co dzień lecz gdy faktycznie nie możesz bez nich wytrzymać (jesteś matką, kobietą, która podczas ciąży zaznała nie jednej zachcianki dlatego dokładnie wiesz o czym piszę) :)

Warto jednak zachować poniższe zasady, by nasza dieta i ciało nie ucierpiały podczas napadu na lodówkę:

1. Jeśli już musisz jeść słodycze - sięgaj po nie maksymalnie raz - dwa razy w tygodniu.

2. Jeśli wypada "Twój" dzień tygodnia na zjedzenie czegoś słodkiego - zrób to koniecznie przed 15:00

3. Jeśli jest przed 15:00, wypada TEN dzień, w którym zaraz pochłoniesz coś słodkiego i.... jeśli już musisz to zjeść - zjedz coś słodkiego zaraz po posiłku (po śniadaniu, drugim śniadaniu, ostatecznie po obiedzie).

Dlaczego takie zasady? Słodycze nas nie sycą, są tylko pustymi kaloriami, jednak jak wiadomo - zaspokajają nasze pragnienie, które tworzy się nie gdzie indziej a w głowie. Jemy przed 15:00, ponieważ mamy okazję podczas reszty dnia spalić nadmiarowe kalorie. Dlaczego zatem po posiłku? Dlatego, że nasz żołądek jest na pełnych obrotach i nie będzie traktował czekoladowej przekąski jako osobnego posiłku.
Fot.: Bartek Zaranek

Zdrowa alternatywa dla czekoladowych zachcianek:

"Szejk czekoladowy"

Znalazłam swojego czasu wspaniały przepis na mój ulubiony przerywnik między posiłkami. Może on również zastąpić jeden z pięciu posiłków w ciągu dnia (najlepiej sprawdza się po treningu). Moim zdaniem wspaniale zastępuje słodycze i osobiście, gdy tylko miałam na coś słodkiego ochotę przyrządzałam ten pyszny wspaniały napój :)



Będzie Ci potrzebne:

200ml mleka
banan
2 łyżki kakao
2 łyżki słonecznika łupanego
2 łyżki płatków migdałowych
łyżka miodu (wedle uznania)

Wlej do szejkera 200ml mleka, pół banana, 2 łyżki słonecznika obranego, 2 łyżki płatków migdałowych, łyżkę miodu oraz łyżkę kakao. Zmiksuj.

Zamiast banana możemy dodać sezonowe owoce - np. truskawki :)

PODPIS

środa, 5 lutego 2014

Jeszcze troszkę pietruszki:)

Tym razem propozycja bardziej słodka. Polecam dla tych, którzy pietruszkę traktują jako tylko konieczny zdrowotny dodatek. Koktajl będzie zielony, jednak smak i zapach pietruszki się w nim gubi:) Jest to wersja z miodem - bardziej słodka.

Dodałam:
Pół  litra wody
Banan
Pomarańcza
Cytryna
Natka pietruszki
Łyżeczka miodu
Garść suszonych moreli



SMACZNEGO!

PODPIS

sobota, 1 lutego 2014

Zielono mi, czyli pietruszka w wersji full.

Nigdy nie lubiłam smaku pietruszki. Nie jadłam, no chyba, że w rosole. Jakiś czas temu zaczęłam mieć problemy jelitowe - być może przez siedzący tryb pracy. Zima, chłód, szary nastrój. Postanowiłam to zmienić. Przeczytałam w sieci, że pietruszka najlepsza na detox zimowy, a co lepsze - można ją polubić w każdej wersji :)
Na początek wypróbowałam koktajl z pietruchy.

Koktajl pietruszkowy na dzień dobry

Natka pietruszki
300ml wody
limonka
banan

Wersja bardziej kaloryczna - można dodać jogurt naturalny zamiast wody, lub kefir :)

Wszystkie składniki mieszamy w blenderze i wypijamy. Smak jest...normalny - jest to dobry napój dla osób, które nie przepadają za smakiem pietruszki. Jeśli chcecie zmienić smak - polecam dodać łyżkę miodu. Taki koktajl popijamy zamiast "przekąsek" :)

Po co pietruszka?


Natka pietruszki, mimo, że tak niepozorna zawiera wiele wartości odżywczych. ma w sobie mnóstwo witaminy C oraz beta - karotenu. Zawdzięczamy jej zielony detoks organizmy, zdrowy wygląd cery i...dobry humor! :)

PODPIS

środa, 29 stycznia 2014

Przekąski na głodu zalążki

Temat będzie smakowity, bo o przekąskach. Co, gdzie z kim, dlaczego i po co... Przekąski - jak sama nazwa wskazuje - powinny być niewielkie, ale takie, by zaspokoić uczucie niedosytu (bardziej w naszym mózgu, niż żołądku). Bo to mózg odpowiada za wszystko co się z nami dzieje, również za to, co jemy i na co mamy w danej chwili ochotę. Mózgu więc nie oszukamy, ale brzuch możemy troszeczkę!

Każda przekąska, nawet z pozoru kaloryczna może okazać się zdrowa, jeśli zostanie zjedzona rozsądnie i w odpowienich warunkach (pora dnia, wysiłek, energia).  Będzie oczywiście FIT - do mniej zdrowych przekąsek załączę "ulotkę", by nie okazały się inwazyjne dla diety czy ćwiczeń :)

 Warto dodać, że nie chodzi w traceniu kilogramów o to, by NIE JEŚĆ, ale o to, by JEŚĆ z głową (dużo osób o tym zapomina). Im częściej jemy, tym żołądek ustawia większe obroty; jeśli robimy to z głową i według planu - osiągamy efekty. Do dzieła!

PONIEDZIAŁKOWO ZDROWO!

W poniedziałek stawiamy na zdrowie i witalność. Pierwszą propozycją jest sałatka z serem pleśniowym i granatem. Moja ulubiona! Idealna do pracy :)




Potrzebujesz:
Pół owocu granatu (gdy ktoś nie lubi granatu, można zastąpić m.in ananasem, mandarynkami).
Mix sałat (lub sałata lodowa).
50g sera pleśniowego (niebieski)
Zielony ogórek
Garść grzanek (dostępne gotowe lub robimy własne z chleba razowego).
Łyżka oleju
Pół garści płatków migdałowych
 
Przekąska nr 2. Koktajl mleczno - energetyczny!

Potrzebujesz:
200-300ml mleka (w zależności od tego, ile chcesz wypić)
2 łyżki kakao
łyżka miodu
3 łyżki słonecznika
garść płatków migdałowych
mały banan
Wszystko wlewamy do naczynia i blendujemy chwilę. (Ja używam blendera PHILIPS, który ma dołączoną świetny szklany pojemnik). Pochłaniamy!

Już niedługo wielka reaktywacja.

ps. Ogarnęłam kilka swoich spraw i mam zamiar powrócić z kopytka ;)


PODPIS

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...