Uległam. Moje jelita cierpią.
5:30 wsiadałam do autobusu niemal z płynącą chmurką marzeń nad głową, która wyglądała mniej więcej tak:
Marzyłam o niej całą noc !
Napisałam do U. żeby mi kupiła po drodze do pracy, bo oczywiście jak byłam przy piekarni mogłam tylko o niej pomarzyć, a ekspedientka mogła mi wystawić jęzor, bo nie zamierzała otworzyć 5 minut wcześniej.
W końcu ją dostałam... pyszną świeżą drożdżówkę. Jadłam ją chyba pół godziny - serce się radowało, rozum cierpiał :D
A teraz na poważnie - obiecałam sobie nie jeść nic z drożdżami podczas mojej siedzącej pracy, ponieważ moje jelita cierpią. Polecam mimo wszystko ruszać się jeśli to możliwe.
Dopieszczając mój nie-fit środek tygodnia oznajmiam, że po 3 dniowym maratonie w pracy trwającym łącznie 33 godziny - mąż otworzył przede mną piwo.
Stoi więc.
Otwarte.
Może zdążę wypić kilka łyków, nim padnę na pysk!
Od jutra 5 dni wolnego - zamierzam nadrobić zaległości blogowe.
ps. Piwo i drożdżówka w środku tygodnia. Należy mi się kara. Pomożecie? :))))
Ouu bardzo niefit! Nie dość, że drożdżówa to jeszcze piwo, ale czasem się należy :) przez tyle dni wolnego będziesz mogła się poruszać :P
OdpowiedzUsuńNA pewno dostaniesz rozgrzeszenie :-)
OdpowiedzUsuńten zestaw mnie zazwyczaj też przekonuje :) i co więcej! bez oporów go przyjmuję :)
OdpowiedzUsuń