piątek, 14 sierpnia 2015

Ile razy się poddajesz?

Otaczający nas świat ma niebywale wielki wpływ na to, co i jak robimy. Kiedy to robimy.
Kiedy zaczynałam przygodę z "odrestaurowaniem swojego ciała", mój Wojtek był jeszcze malutki. Wychodzenie z domu nie stanowiło żadnego problemu, bo czy zostawał z nim mąż, czy moja mama bawił się świetnie i miał super humor. Za ćwiczenia w domu brałam się jak tylko usnął, a ponieważ była to godzina 19:30-20:00 miałam jeszcze dużo czasu by odpalić youtuba i zająć się tylko i wyłącznie sobą. Z rana praca od 6 też nie dawała się tak we znaki, bo czułam, że moje ciało jest co raz bardziej wdzięczne za poświęcany mu czas. 

Od tego czasu minęło już niemal 2 lata a schemat jest bardzo podobny. Są jednak większe ograniczenia. Co raz częściej gdzieś w duchu się załamuję i zastanawiam się czy aby na pewno to wszystko ma jakiś sens, czy idę dobrą drogą i czy nie robię tym nikomu krzywdy. Bycie matką aktywną z mojej perspektywy ma bardzo dużo plusów. Właściwie to same. Co do tego jest potrzebne? Wsparcie.


Chyba największe odczuwam  rodzicach. Pierwszy raz zobaczyli co wyprawiam wpadając na pierwsze crossfitowe zawody. Potem przyszli też na kolejne i nawet zawitali w sali treningowej :) Wiem, że będą dumni niezależnie od tego, co bym robiła, mimo że tato do tej pory puka się w głowę jak go straszę mięśniami :)
O wsparcie staczam w moim środowisku domowym nieustanną walkę. Mój 3 latek wie co robię 2-3 razy w tygodniu wieczorem i jest ze mnie dumny (tak tak, kilka razy to słyszałam). Chętnie ze mną ćwiczy w domu na swój sposób i jest bardzo aktywnym dzieckiem. Podczas wyjazdu to on właściwie był moim motorem napędowym do ruchu, bo bułgarskie słońce było tak gorące, że dodatkowo pocić po prostu mi się nie chciało. Pokochałam życie w ruchu ale co jakiś czas zastanawiam się... po co to robię? 


Każdy trening jest inny - obojętnie, czy biegam, pływam, czy idę na crossfit. Każdy trening zależy od tego, jaki wcześniej był dzień. Czy to przypadek, że właściwie na każdym z treningów wyładowuje emocje z dnia bieżącego? Czy to ze mną jest coś nie tak, czy może z moim związkiem?

Czy to normalne, że robiąc coś dla siebie zabieram ze sobą wparte mi poczucie winy, że zostawiam małego na 2 godziny pod opieką "niematczyną"? 


Ograniczyłam spotkania towarzyskie do naprawdę minimum. Nie, nie odrzuciłam znajomych - mam ich na treningach, w pracy, mam trzy wspaniałe przyjaciółki. Jedna z nich 3 miesiące temu została szczęśliwą mamą. Od tej pory nie udało mi się z nią zobaczyć, mimo że dzieli nas 300 metrów (dodam, że jestem otwarta i nadal czekam na to spotkanie). Co jest ze mną nie tak? 
Druga przyjaciółka miała to nieszczęście, że była zmuszona zmienić pracę i z codziennego widywania się pozostał nam właściwie kontakt telefoniczny i spotkanie raz w miesiącu. Trzecia z nich jest moją bratnią duszą od liceum, czyli już ponad 10 lat. Mimo, że rzadko się widujemy zawsze mogę liczyć na kilka słów otuchy. 


Dziś zebrało mi się na przemyślenia. Rozejrzałam się dookoła i stwierdziłam, że jestem sama. Bliskość przyjaciół i rodziny jest odczuwalna, lecz nie namacalna. Mąż jakoby odsunął się od moich treningowych wyczynów i totalnie nie czuję dumy w żadnym z moich bliskich. Co lepsze - nie oczekuję tego i nie oczekiwałam. Łatwiej było mi jednak robić coś dla siebie - wiedząc, że jest to dobre, fajne, że nikogo tym nie krzywdzę. Słyszę jednak, że moje dziecko "marudzi" kiedy mnie nie ma i bardzo mnie to boli. 

Czy to już czas zasiąść w bujanym krzesełku z herbatką i książką i się postarzeć?

Gdy w sercu leje się żal i jakiś rodzaj smutku treningi są bułką z masłem. Wszystko mi wychodzi, 
a cała gorycz przelewa się w pot. Jak mogę się poddać, gdy ruch jest moim lekarstwem na złe chwile, a zarazem dawką szczęścia, którą mam 2-3 razy w tygodniu?

Przeżywam chwilę zwątpienia i nie wiem jak się z niej wydostać. Dróg jest kilka po drodze jednak wskoczę na półmaraton do Warszawy i Runmageddon do Sopotu. Będzie dużo kilometrów przemyśleń. 

a Wy? Wątpiliście kiedyś w to co robicie?



PODPIS

5 komentarzy :

  1. Największe wsparcie właśnie powinno się mieć od tego z którym się mieszka. Trzeba dzielić się obowiązkami i nie można mówić ,,że ten mały cierpi bo mama wyszła na trening.
    To co robisz tylko może zaprocentowac ma przyszłość i nie zostawiaj tego. Mowie Ci żeby wykorzystać to hobby do dalszych celów ;)
    A co do znajomych....ja tez mało widuje się z ludźmi l. Każdy ma swoje życie. Dla.mnie ważne jest aby nie wybierać czy trening ważniejszy czy spotkanie z koleżanką bo zawsze staram się tak organizować czas żeby nikt nie ucierpiał chociaż z reguły to właśnie ja omijam trening na rzecz wyjazdu do teściowej itp.
    Także.....WARTO! DZIAŁAJ. JA CIĘ WSPIERAM :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A stary twój powinienem bata dostać. Wpienlam się
      Jeszcze raz ja...aga...z Tel bynia dlatego anonimowo

      Usuń
  2. A gdyby tak mąż też się zaczął ruszać? U nas podziałało ;)
    Powodzenia! Nie poddawaj się. Dziecko ma też ojca i nie musi być 24 h z mamą. Niech tato postara się dziecku zagospodarować te 2 godziny, to nie będzie marudziło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj chciałabym żeby też miał tą sportową pasję. Tylko argumenty mi się pokończyły :(

      Usuń
  3. jakbym czytała o sobie :) jestem mamą 3latka i crossfitowym świrem, jestem też żoną... i to ta ostatnia "funkcja" wychodzi mi najgorzej. Zaraz po pracy lecę na plac zabaw z synkiem bawimy się śmiejemy spędzamy razem czas w domu kolorowanki czy kilka burpees i push ups zabawne jak dzieciaki szybko łapią bakcyla - widzi, że mama ćwiczy to sam też chce. Trenuje 3-4 razy tygodniowo. Oczywiście synek chciałby mnie mieć 24h ale życie na tym nie polega. Przed treningiem bawię się z dzieckiem, sprzątam, piorę, gotuję, prasuję, wypruwam sobie flaki - nie zdążę nawet usiąść po pracy - a potem kolacyjka dla dziecka kąpanie i spanie. Jak już sobie spokojnie leży i widzę, że zasypia ja wybywam do swojej krainy - do boxa. Tam mogę się wyżyć, mogę być sobą mimo, że wracam do domu całkiem padnięta to mega szczęśliwa! no własnie czegos tu zabrakło w tym całym dniu.... męża ... tak :) Probuję tłumaczyć że dziecko ma dwoje rodziców że jak wychodzę on śpi jeśli nie zdąży zasnąć przybiujam mu piątkę i mówię że niedługo wrócę słodko krzyczy za mną PAAAAAAAA :) mąż nie jara się crossfitem wręcz na odwrót ze względu że ja się jaram on tego nienawidzi jest zwyczajnie zazdrosny o moj czas poświęcony na CF i o wszystkich innych ludzi się tam znajdujących. Znalazłam swoją pasję, swoje hobby pierwszy raz w życiu! gdy byłam mała rodzice zawsze mówili mi tego nie rób bo coś ci się stanie tamtego nie rób bo się przewrócisz ..... :[ tak więc jak już po 1 treningu wiedziałam że to jest to rzuciłam się w wir jak narkoman! niestety mąż nie jest zachwycony bo nie mam już czasu dla niego jak twierdzi wolę CF od niego. A im więcej mi zrzędzi i marudzi tym chętniej uciekam z domu bo mam dość słuchania jaka to ja powinnam być posłuszna. Wszystko w domu jest zrobione, dziecko zadbane a pierdoła nie jest zadowolony bo nie ma służącej która by mu stopy wymasowała ;) są okresy że mnie rozumie że mi dopinguje chciał nawet ze mną jechać na zawody ! a są okresy gdzie wszystko się wali ściąga obrączke i twierdzi że tak dłużej nie może. Milion razy po treningu jeszcze przychodziłam do męża przytulałam się i chwilkę oglądaliśmy tv (nie umiem siedziec w jednym miejscu wiec oglądanie tv to juz sukces! ) niestety jestem tylko człowiekiem i czasem przychodzi taki moment że zwyczajnie nie mam siły idę spać i wtedy zaczyna się wypominanie. Nie jest mi z tym łatwo bo sprawy czasem naprawdę wyglądają poważnie ale ja wiem jedno jestem szczęśliwa i nie szkodzę tym swojemu dziecku ! wręcz odwrotnie pokazuje mu ten świat wprowadziłam w domu zdrową żywność ostatnio nawet wypił ze mną koktajl pietruszkowy!!! :D tzn to był zielony sok super mocy super strikers :D czy to oznacza że jestem zła bo kilka razy w tygodniu po godzinie 19.30 wychodzę na trening? często mam takie myśli, wyrzuty sumienia ale jednocześnie moje drugie ja się odzywa i woła CAŁE ŻYCIE BYŁAŚ DLA KOGOŚ NA CZYJEŚ ZAWOŁANIE, USŁUGI teraz masz czas dla siebie wykorzystaj go nie krzywdząc dziecka ono jest najważniejsze i tego się 3mam a z męzem jak to z mężem raz się dogadujemy raz nie- życie. Można jeszcze zmienić faceta ale co to zmieni?! ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za opinie i komentarze!

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...