Właściwie to nigdy nie interesowałam się specyfikami na odchudzanie, szczególnie, że zwykle są to jedynie suplementy, które bez połączenia z ćwiczeniami nie przynoszą efektów. Skoro i tak już trzeba było ruszyć tyłek - ruszałam go a efekty były widoczne i bez pastylek odchudzających. Ponieważ staram się odżywiać zdrowo (tak tak, lata lecą, nie można już tak hulać - nie ten żołądek, nie te jelita), mijam na półkach ze zdrową żywnością bohaterkę dzisiejszego wpisu - zieloną kawę. Cena jest tak wysoka, że produkt od razu rośnie w oczach i wydaje się być magiczny. Nie czytałam, nie wnikałam, bo za tą cenę wolałabym kupić coś dziecku, lub doposażyć swój zestaw treningowy.
Natknęłam się jednak na zieloną kawę u mojego brata. Ponieważ jest jednym z lepszych Baristów w Opolu hmmm i nieśmiało powiem, że też w kraju - spytałam o ten magiczny eliksir.
Powiedział mi co nieco, pokazał artykuł. Olśniło mnie szybciutko.
Zielona kawa. Zatrzęsło się od różnorakich odmian tej perełki na allegro, w sklepach promujących zdrową żywność, tajnych księgach odchudzania. Muszę przyznać, jest idealna. Ze stuprocentową skutecznością spali Twój zapał i odchudzi...Twój portfel!
Kim są producenci zielonej kawy?
Nie do końca wiadomo, kto stoi za magicznymi ziarenkami idealnej figury, ponieważ nie spotkasz jej w przyzwoitej palarni, ulubionej szanującej się kawiarni, ani też nie zobaczysz w opakowaniu słynnej marki kawy. To powinno dać już szaremu człowiekowi do myślenia, ponieważ tak cudownie działający półprodukt powinien być na piedestale produkcji. Tymczasem sprzedają go firmy typu Kogucik, czy Kurka odchudzając portfele zdesperowanych maniaków odchudzania. Kupisz ją w pięknych kawowo zielonych ziarnach, w proszku a dla leniwych nawet w postaci kapsułek.
źródło: http://kacikzdrowia.pl |
Co gwarantuje Ci wypicie zielonej kawy?
Tyle czego się spodziewasz, jednak efekt odchudzający gwarantuje pozostanie na... samej kawie.
Oczywiście istnieją badania Amerykańskich Naukowców, którzy przebadali i poddali analizie samych amerykańskich otyłych. Długo z pewnością ich nie szukali a sam fakt włączenia do ich diety potrawy lub tabletki koloru zielonego był krokiem do sukcesu i niesamowitym przedsięwzięciem.
Pozwoliłam sobie skopiować wyniki badań.
źródło: http://www.dziennikzachodni.pl/ |
Producenci obiecują, że Twoje łaknienie zmniejszy się diametralnie (sugeruję sprawdzić, czy kawa nie zawiera domieszek chromu), do tego oczywiście przyspieszy przemianę materii i spalanie tłuszczu (po wypiciu kawy wzrasta ciśnienie, co samo przez siebie chwilowo przyspiesza metabolizm). Jeden ze sprzedawców z allegro chwali się, że (cytuję) "Otóż trochę przez przypadek okazało się, że zielona kawa zawiera bardzo dużo kwasu chlorogenowego". Ktoś trochę przez przypadek zbadał z czego składa się kawa i przez przypadek zauważył też, że jest zielona i oczywistością jest że występuje w KAŻDEJ kawie, jednak podczas procesu palenia, czyli w kawie czarnej jest go niewiele, a nawet niemal nic. Ten sam opychacz zielonej kapsułki szczęścia powołuje się uwaga...na azjatyckich naukowców, którzy to udowodnili, że ów kwas chlorogenowy w połączeniu z kawą ma właśnie tak niesamowite działanie!
Z ciekawości chciałam zobaczyć, kim są Ci wspaniali naukowcy z Azji. Google nic nie wie o takowych :)
JAKI SKŁAD MA ZIELONA KAWA?
Kawa ma skład...kawy! Wietnam, Brazylia, organiczny Wietnam, czy też organiczna Brazylia, Robusta, Sontos, wszystko z Ameryki i Afryki. Czysta kofeina, zadowolenie satysfakcja. Resztki, odłamki mizernej jakości. Porównać to można do sałatek na wagę robionych w sklepie (bo puszka kukurydzy pękła, bo sałata pekińska już żółknie - podwajamy cenę i mieszamy z sosem). Lub też karmy typu TIP - niby markowych producentów, a jednak sprzedawane pod szyldem sieciówek typu Real, Auchan, Tesco...
O co chodzi?
No jak nie wiadomo o co chodzi... to chodzi o pieniądze. Wasze pieniądze. Jak świetnie podwyższyć cenę kawy, która de facto powinna być tańsza od czarnej palonej? Napisać, że odchudza!
Ludzie za odchudzanie bez ruszania dupy sprzed telewizora potrafią zapłacić wielkie pieniądze.
"Stare, źle przechowywane, tanie i kiepskiej jakości ziarna też trzeba jakoś sprzedać. Pierwszą opcją jest kawa rozpuszczalna. Drugą: zielona kawa – bo przecież i tak nikt się nie zorientuje, że nie tak ma to smakować" - http://www.coffeedesk.pl/
Chcesz schudnąć stosując prawdziwy zamiennik tego magicznego kwasu?
Zapraszam do lasu - NARWIJ SOBIE POKRZYW!!
Dobrze,ze poruszyłas ten temat. Niech niedowiary dowierzą :)
OdpowiedzUsuńNadal śmieję się z tych azjatyckich naukowców :D
UsuńLudzie to kupują!!
Uwielbiam cię czytać 😀 I taka właśnie jest zielona kawa. Miło patrzeć jak rośnie roślinka z ziarenka ale w smaku - nie potrafię nazwać. ......ale pyszna palona i dobrze zaparzona jest super
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za ten artykuł - bo szczerze mówiąc zastanawiałam się nad kupnem :)
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to chciałam się przywitać bo po raz pierwszy jestem u Ciebie na blogu :)
Miłego dnia życzę :)
ja kiedyś piłam u koleżanki, która przywiozła ją z Holandii :) mówię, że smakuje jak tynk i chyba jest zepsuta, a ona "ona ma być niedobra, od dobrego się nie chudnie" :D pahhaha
OdpowiedzUsuń