Te wspomnienia....
Dawno dawno temu, kiedy nie wiedziałam co to komputer, Internet kojarzył mi się tylko z jakimś kosmicznym wynalazkiem, a telefon był tylko u babci – miałam dzieciństwo. Tak tak, każdy z nas je ma, jednak było tak energiczne i bujne, że niejedno dziecko dziś nie zrozumiałoby co było w nim tak fajnego. Mimo, że zupełnie inne od tego, które pamiętają moi rodzice – było chyba ostatnim odłamem dzieciństwa wolnego od mediów, od stresu i narzekania.
Z tego miejsca biję czołem w ziemię w stronę obu moich babć, które bardzo często przygarniały mnie, mojego brata, kuzynkę i kuzyna do siebie z okazji wakacji, ferii. To one wypuszczały nas na podwórko nie wiedząc, co nam do głowy przyjdzie. Nikt za nami nie telefonował, nikt nie pytał o czas, bo jako dziecko nie używałam zegarka, a podana przez spotkanego przypadkiem sąsiada godzina była dla nas tylko zbędną informacją. Nie liczyliśmy czasu. Dla babci liczyło się tylko to, byśmy byli najedzeni i szczęśliwi.
Do dziś pamiętam wygłupy, które przychodziły nam do głowy, do części się przyznałam po kilkunastu latach, część z nich nigdy nie ujrzy światła dziennego :)
Wspinanie się na płoty, dachy, drzewa, podróże nad rzekę i przechodzenie na „równoważni” przez kładkę. Czasami mam wrażenie, że musiało nad nami czuwać stado niewidzialnych stróżów, bo każdy z nas jest cały i zdrowy.
Miałam naprawdę cudowne dzieciństwo i z perspektywy czasu żałuję, że moje dziecko nie ma szans na takie. Są tego różne powody. Uzależnienie od kontaktu ze światem (telefony, Internet) stworzyło z nas ludzi zestresowane cyborgi. Nie zaprzeczam, jestem podobna. Daję sobie czasem taryfę ulgową nad moim zachowaniem, bo życie bardzo okrutnie zrobiło ze mnie nadwrażliwą matkę.
Beztroska ginie...
Dzisiaj poniekąd ukrzyżowaliśmy dzieciństwo bezstresowe naszym dzieciom. Fundujemy im szaleństwo na monitorowanych salach zabaw, odtwarzamy idiotyczne bajki na telefonach i tabletach, utulamy do snu kołysanką z youtube. Nie oceniam, nie pytam jak jest, ale po części nasze dzieci są na wyższym poziomie technologicznym niż ja sama 20 lat temu. Czy to dobre? Nie sądzę, ale tylko z tego względu, że za dzieci zaczynają myśleć sprzęty, a wiedzy zdobytej przez media nie potrafią wykorzystać w praktyce. Dobra dość tego, bo nie o wpływie media na myślenie Trzylata ma ten wpis :)
Chcesz zafundować swojemu dziecku niezapomniane chwile? Rywalizacja, błoto, przeszkody, atmosfera? Jesteś sportowym szaleńcem? Zabierz dziecko na Runmageddon! Kilka razy jak wracałam ubłocona, brudna, z „głupkowatym” uśmiechem na twarzy mój Trzylat pytał mnie..: „znów biegłaś w błotku?”
„Daj na chwilkę medal.”. Po czym oplatał się bandaną z mety i budował swój własny tor przeszkód dla ludzików lego. Obiecałam mu, że jak osiągnie minimum wiekowe – zabiorę go ze sobą. Nic przecież nie uszczęśliwia tak dzieci, jak trochę błota i biegu !
Najbliższa okazja już 7-go listopada w Poznaniu.
Daj swojemu dziecku się wyszaleć na torze przeszkód podczas Runmageddon KIDS!
Gwarantowany ubaw po pachy i szeroki uśmiech - na dzieci czeka trasa o długości około 1 km, a na niej 10 przeszkód!
Dzieci startują w dwóch kategoriach wiekowych 4-6 i 7-10 lat, godziny startów dla grupy:
Zapisać przez stronę powinien się rodzic/opiekun, ale oczywiście startuje dziecko. :)
Ja przyjrzę się rywalizacji dzieciaków z trasy rekruta. Tymczasem doprowadzam moją spuchniętą nogę do porządku, wybity palec wskakuje powoli na miejsce. Jeszcze kilka dni na regenerację!
Wszystko jest fajne dopóki rodzic nie wejdzie w to i nie zacznie budować niezdrowej rywalizacji. Obojętnie czy tyczy się to zawodów sportowych czy innej kwestii w życiu.
OdpowiedzUsuńDo głowy przychodzi mi bal przebierańców, gdzie za wszelką cenę rodzice fundują dzieciom wypierdolone w kosmos stroje po to by jego dzieciak wyglądał najlepiej, kiedy to przykładowo Ja, siedzę i wymyślam sama strój bez wydawania forsy na to.
Dzieci nie znają słowa rywalizacja, dopóki stary nie powie: "Jasiu,bedziesz mieć najlepszy strój w przedszkolu, tatuś ci kupił". Mało to razy córa wracała z przedszkola zawiedziona bo Ninka miała lepszy strój od niej?
To samo tyczy się zawodów, dopóki rodzice nie zaczną wywierać presji na dziecku,że ma wygrać tor przeszkód to takie zabawy są dla mnie ok. Niestety zawsze znajdzie się jakiś jełop który wszystko spierdoli.
Widzisz Aga, mój ma dopiero 3,5 roku więc nie zaznałam jeszcze rodzica samobójcy (bo przy mnie to raczej długo by nie pokicał ) :D
UsuńAle z ciekawości przyjrzę się temu z bliska niedługo :)